Żuławy Wiślane były przed wojną zamieszkane przez wielu bogatych gospodarzy. O wielkości gospodarstw, a także o zamożności i dobrym guście ich właścicieli, świadczą zabytkowe zabudowania mieszkalne, które ciągle jeszcze możemy zobaczyć w tym regionie.
Domy podcieniowe – wizytówka gospodarzy
To nie są zwykłe domy, to prawdziwe rezydencje, choć czas świetności dla większości z nich minął. Imponujące wielkością, drewniane lub z konstrukcji szkieletowej, wypełnionej cegłą holenderką, kryte czerwoną dachówką są perełką architektury żuławskiej. Wyróżniają się wysuniętą od frontu częścią piętra, zwaną wystawką, która wsparta była na drewnianych kolumnach. Swymi kunsztownymi rzeźbieniami przypominają one starożytne, greckie kolumny. Im więcej było tych słupów, tym bogatszy był gospodarz. Wyposażenie domów też przyprawia o zawrót głowy. W wyremontowanych domach zachowały się kolorowe piece z ręcznie malowanych, holenderskich kafli, rzeźbione meble i sypialniane łoża z baldachimem. Wyjątkowo piękne były też szczyty domów, okna i drzwi. Ozdabiano je wycinanymi z drewna ornamentami, zwanymi laubzekinami. Nazwa pochodzi od laubzegi – piły do precyzyjnego wycinania w drewnie.
Nic dziwnego, że o bogactwie żuławskich chłopów krążyły legendy.
Dlaczego żuławskie domy były tak duże i okazałe?
Na Żuławach nie było pańszczyzny, a gospodarstwa liczyły często po kilkadziesiąt hektarów. W domach mieszkały wielopokoleniowe rodziny gospodarzy wraz ze służbą. Właścicieli stać było na utrzymanie domu i służących, bo urodzajna ziemia przynosiła wysokie plony. Wszystkie pomieszczenia były wykorzystywane. Pod wystawką przygotowywano posiłki dla wynajętych robotników rolnych. Przewiewny podcień wykorzystywano też do suszenia zboża, które potem magazynowano na strychu.
Domy podcieniowe – jaka przyszłość je czeka?
Po wojnie domy i gospodarstwa popadły w ruinę. Gospodarze zginęli albo musieli uciekać przed powodzią i żołnierzami Armii Czerwonej. Nowe władze sprowadziły na te ziemie osadników zza wschodniej granicy. Zwykle jeden dom przydzielano kilku rodzinom. Nowi mieszkańcy nie czuli przywiązania do obcej im zabudowy. Poza tym mieli inne problemy i wydatki. Musieli osuszać i na nowo zagospodarowywać grunty. Domy podcieniowe coraz bardziej niszczały. Do dzisiejszych czasów przetrwało ich kilkadziesiąt.
Domy, które miały szczęście
Na szczęście nie wszystkie domy podcieniowe popadły w ruinę. Niektóre doczekały się na nowych właścicieli, którzy je pokochali i wyremontowali. Najlepiej zachowane obiekty, które warto zobaczyć:
- Dom z I połowy XVIII wieku we wsi Trutnowy – właścicielami są państwo Elżbieta Skirmuntt-Kufel i Daniel Kufel, którzy wiele funduszy, pracy i serca włożyli w remont domu. Obiekt jest siedzibą Stowarzyszenia Żuławy Gdańskie, które organizuje to wystawy i jarmarki żuławskie. Pan Daniel Kufel, znany malarz, urządził we wnętrzach domu swoją autorską galerię sztuki.
- Dom we wsi Marynowy przy ul. Podcieniowej 19, oferujący wynajem pokoi dla turystów.
- Gospoda Mały Holender we wsi Żelichowo. Mieści się w zabytkowym domu podcieniowym, przeniesionym z Jelonek koło Pasłęka. W menu same rarytasy kuchni żuławskiej, łącznie z menonickim serem Werderkasse i jałowcową wódką Stobbes Machandel. Właściciel gospody i domu Marek Opitz, wielki miłośnik i znawca Żuław, nie tylko nakarmi głodnych turystów, ale też opowie o dawnych zwyczajach Żuławiaków i o tym, co warto zobaczyć w okolicy.
- We wsi Żuławki zachowało się kilka domów podcieniowych. Niektóre widać przy głównej drodze, inne ukryte są w bocznych drogach, otoczone szpalerem wierzb. Najładniejszy dom w tej wsi to Danziger Kopf (Żuławki 6)